Przejdź do treści
Strona główna » blog » Krzywa szczęścia w związku

Krzywa szczęścia w związku

    Krzywa szczęścia w związku… Pewnie chciał/a/byś, aby poziom szczęścia i zrozumienia był nieustannie na takim samym poziomie. Hmm… Wiesz, że patrząc na realia wokół to nie jest możliwe? Bo, czy możesz czuć się nieustannie najedzona/y? Albo wyspana/y? A może wypoczęta/y? Oczywiście, że nie! Tak jest po prostu, że wstajesz od przepysznego posiłku, z łóżka, czy wracasz z urlopu i zajmujesz się czymś innym niż jedzenie, spanie czy odpoczynek. Twoja uwaga i siły skierowane są zupełnie gdzieś indziej. W naturalny sposób wzrasta głód, zmęczenie i ochota na spanie.

    Podobnie jest w związku. Kiedy Wasza uwaga skierowana jest na siebie nawzajem, poświęcacie czas na rozmowę o swoich potrzebach, czułość, na wszystko to, co pozwala Wam znów cieszyć się sobą. Obserwujesz związki wokół siebie o różnym poziomie szczęścia prawda? W dużej mierze jest tak, że partnerzy w szczęśliwych związkach nie czekają, aż poziom zadowolenia spadnie do poziomu zupełnego niezadowolenia, właściwie dramatu. Już przy pierwszych objawach oboje starają się podjąć starania, by zatroszczyć o siebie nawzajem. Nie, to nie chodzi o jakieś nadzwyczajne rzeczy. Zwykle drobiazgi mają ogromne znaczenie. Wszystko zaczyna się od wzrostu poziomu świadomej uwagi, bo tam możesz zdobyć odpowiednie informacje o tym jak jest i czego brakuje.

    Krzywa szczęścia w związku szczęśliwych partnerów łagodnie podnosi się do góry i łagodnie opada. Jest jak seria następujących po sobie łagodnych pagórków i dolin. Wszystko dzieje się raczej w obszarze zadowolenia. Kiedy zadowolenie spada poniżej pewnego poziomu, ale nie bardzo niskiego, partnerzy podejmują starania, by krzywa zadowolenia podniosła się znów do góry.

    W związkach niestabilnych, partnerzy podejmują wysiłek na rzecz wspólnej relacji, by przez kilkanaście godzin lub kilka dni starań czuć, że znów są blisko, pełni radości i ekscytacji z tego, że są razem. Ten czas kończy się zwykle rzuceniem się w wir pracy, obowiązków i codzienności. Nie mają nawyku świadomej uwagi, ani starań w kierunku podtrzymania dobrych emocji. Nic dziwnego, że zadowolenie dość szybko spada. Partnerzy po jakimś czasie zaczynają znów coś robić dla związku, kiedy poziom szczęścia spada, jak wcześniej, prawie do poziomu dramatu. Następujące po sobie takie cykle coraz bardziej zniechęcają do podejmowania starań. A wystarczyłoby, gdyby reagować szybciej na zmiany w relacji. Wtedy też o wiele łatwiej byłoby powrócić do poziomu, który daje nam obojgu satysfakcję.

    Krzywa szczęścia w związku, w którym pojawiają się dramatyczne momenty, przypomina zęby piły. Partnerzy długo zwlekają z podjęciem działania na rzecz poprawy relacji. Dopiero, kiedy jest bardzo źle, podejmują starania, by „ratować” sytuację. Zadowolenie gwałtownie szybuje w góry, ale na krótko. Potem następuje znów spadek. Z czasem oboje sią coraz bardziej rozczarowani krótkotrwałym efektem swoich wysiłków.

    pexels-vjapratama-935789

    Zamiast pracować nad relacją zrywami, zachęcam Cię do podejmowania codziennych i cotygodniowych nawyków, które zapewniają równowagę emocjonalną.

     

    W związkach funkcjonujących od dramatu do dramatu praca nad relacją odbywa się zrywami. Partnerzy potrzebują włożyć ogromny wysiłek, aby wyjść z dołka i poczuć się szczęśliwymi razem.

    Są jeszcze innego typu małżeństwa, w których partnerzy nie przeżywają dramatów w związku, ale też ich poziom zadowolenia nie jest wysoki, a raczej powiedziałabym, że z tych niskich. Co jakiś czas robią coś, co podnosi ich poziom satysfakcji, ale nie jest to jakaś znaczna różnica. Nie dochodzą do takiego poziomu jak szczęśliwe małżeństwa, ani krótkotrwale jak te doświadczające dramatów. Zaangażowanie i oczekiwanie partnerów od związku w tym przypadku nie jest zbyt duże. Nie są gotowi, albo nie mieli do tej pory okazji, by głęboko zaangażować się w relacje. Wiąże się to z ich historią życia, dzieciństwem i być może z tym czego doświadczyli w poprzednich związkach.

    Oczywiście, że możesz to zmienić, jeśli chcesz. Warto zaufać, że otwarcie na drugiego człowieka, choć niesie ze sobą ryzyko zranienia, przynosi o wiele więcej radości i ekscytacji niż bólu i zranienia.

    Są pary, które po kilku dniach spędzonych razem przychodzą i mówią „u nas jest teraz o wiele lepiej”. Czują się szczęśliwi. Czasem dzieje się tak po kilku sesjach na terapii. Jeśli nie potrafią odpowiedzieć, dlaczego tak jest i skąd się wzięło to odczucie, to myślę sobie, że potrwa to wyłącznie kilka tygodni.

    Dlaczego?

    Bo nie potrafią w żaden sposób tego doświadczenia powtórzyć. W ich rozumieniu stało się to SAMO i nie wiadomo, dlaczego tak się stało.

    Z kolei para, która wyjechała na weekend, wraca i opowiada, że było ekscytująco, odnowili relację, odnaleźli się tak jak za dawnych czasów, poziom ich satysfakcji w związku również może spaść szybko. Jeśli nie podejmą nowych nawyków codziennych i cotygodniowych wzmacniających relację, wspomnienie niesamowitego wyjazdu zblednie i znów pojawi się monotonia dnia codziennego i dystans.

    Jaka jest Wasza krzywa szczęścia w związku? Jak mogłabyś/mógłbyś ją narysować?

    W jaki sposób podnosicie poziom szczęścia w Waszym związku?

     

    Jeśli chcesz wiedzieć więcej:

    Niezależność emocjonalna w małżeństwie

    Podcast 2 – Jak dbać o emocje w związku?

    Jak działa psychoterapia?

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *